Przez pierwsze dwa tygodnie nie robiłam
zupełnie niczego, sam fakt że musiałam ograniczyć jedzenie był
dla mnie wielkim utrudnieniem. Po każdym godzinnym, dwugodzinnym
spacerze z psem, chciało mi się okrutnie jeść! Ale nie mogłam.
Takie ustaliłam sobie zasady i wiedziałam, że ich
nieprzestrzeganie będzie miało opłakane skutki.
Długo zastanawiałam się nad sensem
diety. Było mi ciężko, uwierzcie. Człowiek jedzący wszystko bez
ograniczeń, z żołądkiem jak wiadro, przechodząc na samą dietę
męczy się jak uczestnik maratonu przed metą.
W końcu pełna spamu skrzynka na o2
podsunęła mi pomysł...vitalia i to był strzał w dziesiątkę!
Przeczytałam tam wiele historii
odchudzających się dziewczyn, tych zakończonych sukcesem, tych
mniej udanych jak i przerażających, których autorki zamieniły się
w tzw ' wieszaki'. Popatrzyłam na kolorowe 'suwaczki' (kto chociaż
raz odwiedził tę stronę, doskonale wie co mam na myśli).
Dla tych jednak, którzy nie wiedzą
oto 'suwaczek' :)
Pomyślałam, że udzielając się na
takim forum zmotywuję się do dalszego odchudzania. Przecież nie
ustawię suwaczka na 119 kg po to żeby zostawić go w bezruchu,
pisząc codziennie posty. Byłoby mi po prostu wstyd. Dziewczyny tam
są wspaniałe! Wszyscy są uprzejmi i bardzo pomocni. Po wnikliwej
lekturze wielu tematów uświadomiłam sobie, że można schudnąć
bez trenera, dietetyka i cudownych suplementów. Każda forumowiczka
odchudzała się inaczej i na własną kieszeń, a zdecydowana
większość z nich osiągała naprawdę przyzwoite rezultaty. Więc
zaczęłam pisać, nie jakieś bzdury i kłamstwa, ale całą prawdę
o sobie.. Codziennie rano oglądałam tam zdjęcia kobiet przed i po
odchudzaniu, właściwie robiłam to w miarę możliwości przed
każdym posiłkiem i zawsze wtedy kiedy nie chciało mi się ćwiczyć.
To naprawdę daje kopa do działania!
Jak ćwiczyłam?
Dostałam orbitrek! Cieszyłam się jak
małe dziecko z jajka Kinder :) Nie taki 'fancy' magnetyczny.. zwykły
taśmowy, ale jakie to ma znaczenie? Robił swoje, pokrętłem
napinałam pasek na kole aby 'ustawić' obciążenie i jeździłam.
Fakt, głośna rzecz ten orbitrek, ale wystarczy postawić go na
wprost komputera, włączyć głośno film i skorzystać z pomocy
słuchawek. Jeździłam na nim codziennie po 2 godziny, tak
strasznie spodobała mi się ta zabawka, że jeździłam zawsze po
szkole. Wracałam do domu, włączałam film i jechałam od pierwszej
klatki do napisów końcowych, a czasami troszeczkę dłużej.
Później dowiedziałam się, że moi
rodzice kupili go za 120 zł na pchlim targu ( niezły interes ).
Witaj, znalazłam adres Twojego bloga na youtube.
OdpowiedzUsuńWłaśnie od dziś się motywuje i biorę się za siebie!
Pomagasz mi swoim optymistycznym podejściem, dziękuję i będę obserwować! :)
Pozdrawiam, buziaki!
Dziękuje :) życzę samych sukcesów w odchudzaniu! Trzymam kciuki :) I zapraszam ponownie
UsuńJa tez strasznie chciałabym schudnąć ale zupełnie sobie nie radzę, moja tusza zaczęła mi juz strasznie przeszkadzać i chyba mojemu męzowi tez, dodam ze mam 164 cm wzrostu a waga wskazuje juz prawie 83
UsuńOd 6 lat borykam się z problemem 'zbędnych kilogramów' :) Wprawdzie od kiedy schudłam te 50 kg nigdy nie ważyłam więcej niż 77 i przekonałam się, że samo utrzymanie wagi jest ciężkie. Pierwszy raz moją wagę popsuł wyjazd do Anglii skąd wróciłam 8 kg większa – oczywiście zeszłam znów do 68, a ostatnio przebyta operacja po której znów ważę 76 :) Ale to nic strasznego! Wiem że skoro mogłam stracić 50 kg to 6-10 nie będzie problemem :D Każdy może schudnąć i nie można tego traktować jak kary, trzeba to robić z pozytywnym nastawieniem przecież robimy to z miłości do samych siebie :)
Usuń