Wypiłam! Cały litr koncentratu
DrSlym.
Nie będę oceniała czy fakt, że
straciłam te kilkanaście cm jest jego zasługą, bo ostatnio
regularnie się ruszam. Chociaż jestem skłonna uwierzyć, że nieco
mi pomógł bo czy chcecie w to wierzyć czy nie, faktycznie hamuje
apetyt :)
Zresztą to nie tylko moja opinia, oto
jedna z opinii osób, które do wypróbowania otrzymały jedynie
malutką próbką :)
„U
mnie Dr Slym świetnie sprawdza się na wieczorne napady głodu. Tak
pół godziny przed spodziewanym atakiem, zwykle przypadał na ok.
18-19 wypijam pełną porcję miarkowaną zgodnie z instrukcją i
naprawdę nie chce mi się jeść. Jeśli nie sięgnę po nic, to w
zasadzie idę spać bez kolacji. Nie zauważyłam zmian jeśli chodzi
o stan zdrowia. Za mała buteleczka i pewnie za krótki okres
stosowania. Ale jak najbardziej potwierdzam, że hamuje apetyt i to
skutecznie. Testowałam też pijąc np. przed wyjściem z pracy, żeby
nie wrócić do domu i nie najeść się za dużo na obiad. Również
działa. Jadłam później obiado - kolację.
Natomiast mam spostrzeżenie dotyczące zachcianek. Wiedziałam że preparat na mnie działa. Wcześniej wypiłam dawkę, ale miałam smaka na jedzonko. Zjadłam nie wiele. Ale jak już zjadłam to zrobiłam się nagle głodna zupełnie jakby preparat przestał działać. Jakby to że zjadłam go jakoś zneutralizowało.”
Natomiast mam spostrzeżenie dotyczące zachcianek. Wiedziałam że preparat na mnie działa. Wcześniej wypiłam dawkę, ale miałam smaka na jedzonko. Zjadłam nie wiele. Ale jak już zjadłam to zrobiłam się nagle głodna zupełnie jakby preparat przestał działać. Jakby to że zjadłam go jakoś zneutralizowało.”
U mnie prezentowało się to mniej
więcej tak :
1- I śniadanie – kromka pieczywa pełnoziarnistego z twarogiem i
pomidorem
2- II śniadanie – pomarańcza/banan/klementynki/jogurt – z
założenia mała i zdrowa przekąska
3 – 0,5 l wody + 30 ml DrSlym
4- obiad – (1 miseczka ) - zupka bez makaronu i ziemniaków, nie na
mięsie np. pomidorowa/barszcz/rosołek lub warzywka duszone/ pierś
kurczaka z parowaru/ kasza jaglana/ brązowy ryż/ rybka -oczywiście
mały talerzyk.
5- 0,5 l wody + 30 ml DrSlym
6 – kolacja ( niestety muszę ją zjeść, ale i jej porcje
zdecydowanie się zmniejszyły ) - kromka pieczywa pełnoziarnistego
z serkiem twarożkiem, lub cienkie wafle kukurydziane (3 szt) z
serkiem i pomidorem.
I chociaż producent twierdzi, że
preparatu należy wypijać 2,1 litra dziennie ( oczywiście po 30ml
na 0,5 l wody) to stwierdzam, że absolutnie nie ma takiej potrzeby.
Na mnie 1 l działał rewelacyjnie, zresztą podejrzewam, że
wypijając pełną dawkę nie jadłabym niczego.. a to raczej
niezdrowe :)
Oczywiście kiedy miałam gorszy dzień,
czyt. apetyt był wilczy, zdarzyło mi się wypić ok 2 l, ale to
może 3 -4 razy w całym okresie stosowania.
Zdaję sobie sprawę, że jest to tylko
suplement, chociaż cena jest smutna trzeba mu przyznać, że swoje
zadanie spełnia. Ogranicza apetyt, więc w okresie diety czy
wzmożonej aktywności fizycznej na pewno pomoże :) Chociażby
przekroczyć fatalne plateau.
Wiem, że jest wiele osób do których
suplementy syntetyczne nie przemawiają, ale ja łykam syntetyczne
witaminki, czasami popijam apteczne syropki i nie wydaje mi się żeby
DrSlym był czymś „gorszym”. To taka bomba witaminowa, coś jak
Body Max Plus x 3 :) Tym bardziej cieszę się, że mogłam go
stosować w okresie zimowym, kiedy A- chce się bardziej jeść, B- o
przeziębienie nie trudno.
„Suplement diety wspomagający
odchudzanie. Stosuj jako substytut posiłku w ramach planu
dietetycznego”
Taki zapis
znajdziemy na butelce, proste i logiczne. Chociaż nie jestem za tym,
żeby wypijać soczek na obiad :) I wcale o to tutaj nie chodzi, ja
jadłam 1 i 2 śniadanie, obiad i małą kolację, a między
posiłkami zapijałam DrSlyma, czasami ot tak, awaryjnie żeby
przypadkiem nie dopadło mnie uczucie głodu :)
Fakt, nie tylko na
planie żywieniowym opiera się moje WIECZNE odchudzanie :) Jak już
wcześniej wspominałam dodałam do niego ruch no i błonnik witalny,
oczywiście taki home made. No i nadal staram się zajadać jak
najczęściej kaszą jaglaną, przede wszystkim dlatego, że jest
lekkostrawna i nie czuję się ociężała po obiedzie, a to dla mnie
ogromny plus :)
Wiem, ze wygląda
inaczej niż we wszystkich reklamach błonnika witalnego. Ale
przyznam bez bicia nie chciało mi się tego zamieszać, a babka
płesznik lubi opadać na dno pudełeczka :)