Otyłość tematem tabu...
Dlaczego stwierdzenie „ jesteś
otyły/a” jest często traktowane jak zupełny brak kultury ?
Albo ja czegoś nie rozumie, albo
świat zwariował!
„Nie mów jej, że jest gruba bo się
obrazi”.. Co?! No może nie powiem „ jesteś
grubas”.. ale uważam, że ktoś powinien taką osobę uświadomić,
dać do zrozumienia że już pora zabrać się za swoje zdrowie.
TUTAJ napisałam posta, który może wydawać się sprzeczny z tym
co dzisiaj powiem. Ale tak nie jest..Ten post nie dotyczył
bezpośrednio tematu otyłości, mówiłam tam o kilku kg.. tutaj
powiem o kilkunastu/kilkudziesięciu.
„Otyłość (łac.
obesitas) – patologiczne
nagromadzenie tkanki
tłuszczowej w organizmie, przekraczające jego fizjologiczne
potrzeby i możliwości adaptacyjne, mogące prowadzić do
niekorzystnych skutków dla zdrowia. Za otyłość uważa się stan,
w którym tkanka tłuszczowa stanowi więcej niż 20% całkowitej
masy ciała u mężczyzn oraz 25% u kobiet. Otyłości towarzyszy
nadwaga,
czyli nadmierna masa ciała powyżej masy optymalnej.
Nie tylko ilość, ale również rozmieszczenie nadmiernej
ilości tkanki tłuszczowej ma znaczenie. Zgromadzenie tkanki
tłuszczowej w jamie
brzusznej, nazywane otyłością brzuszną (otyłość
androidalna), ma większe znaczenie patologiczne niż równomierne
rozłożenie lub podskórne zgromadzenie tkanki tłuszczowej.Stwierdzono, że otyłość zwiększa ryzyko zapadalności na niektóre choroby, w tym choroby układu krążenia, cukrzycę typu 2, obturacyjny bezdech senny, niektóre typy nowotworów, zapalenie kości i stawów i dlatego też skraca oczekiwaną długość życia. Wyjątkowo duża otyłość prowadzi do niepełnosprawności.” - wikipedia
Dwa ostatnie zdania nie brzmią
zachęcająco, ba! Brzmią wręcz groźnie. Dlaczego zatem nie wolno
mi uświadomić osoby otyłej co jej grozi jeżeli nie zrobi porządku
ze swoim ciałem? Obrazi się jeżeli powiem „ Posłuchaj, Twój
stan jest poważny zagraża Twojemu zdrowiu a nawet życiu, zrób coś
dla siebie i bliskich, przebadaj się dokładnie i jeżeli będzie
żadnych przeciwwskazań, postaraj się schudnąć”?
Mam doświadczenie i wiem jak otyłość
wpływa na stan zdrowia, samopoczucie i relacje międzyludzkie. Wiem
też, że jeżeli któreś z powyższych jest zachwiane, przekłada
się to na sposób w jaki funkcjonujemy – OGÓLNIE, w każdej
dziedzinie życia.
Gdyby przyszedł do mnie ktoś z
poważnym zapaleniem płuc, wysłałabym go bez chwili zastanowienia
do szpitala i nikt by się nie obraził. Zapewne powiedziałabym po
prostu „ Słuchaj, masz zapalenie płuc idź się wyleczyć”.
Dlaczego więc nie mogę powiedzieć „Słuchaj, jesteś
otyła/otyły, to niebezpieczne.. postaraj się schudnąć”?... Dlaczego? Skoro i
jeden i drugi stan są zagrożeniem dla zdrowia/życia.
Poruszanie tematu odchudzania przy
osobach otyłych zostało sprowadzone do kategorii obrażania i
czegokolwiek byśmy nie powiedzieli zostaniemy „wrednymi chamami”.
Nawet wtedy, kiedy po prostu troszczymy się o kogoś bliskiego,
kiedy ta otyłość dotyczy naszych rodzin i przyjaciół..
Czasami mam wrażenie, że chcą nas
pozabijać żarciem.
„Snickers – Głodny nie jesteś
sobą doładuj się”
„Mars – i jest dobrze”
Szczerze mówiąc, nie chce mi się
dalej szukać tych 'hasełek' bo jest ich całkiem sporo.
A warzywa i owoce? Kampanie o nich są
kierowane jedynie do rodziców i mówią o tym, że dziecko
potrzebuje owoców i warzyw aby zdrowo rosnąć... OK! A dorosły to
co? Może zagryzać McDonalda Snickersem?..Bez Sensu!
Otyłość to poważny problem! I nie
powinien być TABU..
Są kampanie mówiące o tym, że mamy
się rozmnażać jak mrówki bo nie będzie emerytur dla naszych
rodziców/dziadków czy dla nas. Mówią nam żebyśmy studiowali
robotykę bo ma przyszłość, zalewają informacjami o nowych
wirusach, raku, o tym że nie wolno pić alkoholu i prowadzić
pojazdów, a papierosy zabijają, że lekarstwa stosowane bez
konsultacji z lekarzem zagrażają życiu i zdrowiu...itp itd.
A
gdzie informacja o tym, że otyłość jest niebezpieczna?
Nie ma, albo ja nie miałam okazji jej
widzieć – tak czy tak oznacza to tylko jedno, problem nie jest
wystarczająco nagłośniony.
Wiem po sobie, że ludzie otyli, latami
starają się funkcjonować normalnie. Dopiero kiedy organizm zaczyna
odmawiać posłuszeństwa, za pomocą internetu i książek
uświadamiają sobie, że trzeba coś z tym problemem zrobić.. Ale
wtedy zazwyczaj jest już trochę późno, sama cierpię na tzw.
skrzypiące kolana, taka pozostałość po otyłości i sama będąc
nastolatką uważałam uwagi rodziców za niesmaczne.. A oni po
prostu się o mnie martwili. Teraz to rozumie, podobnie jak
zdecydowana większość osób dorosłych. Niestety otyłość jest
również problemem wśród nastolatków, nie każdy zdaje sobie
sprawę z tego, że nawet jeżeli teraz jest szczupły żywiąc się
w fast-foodach, przyjdzie dzień kiedy ciało powie 'dość' i
zacznie tyć. U niektórych może to być tydzień u innych kilka
lat, ale efektów niezdrowej diety doczeka się każdy.
U palaczy pokazują czarne płuca, u
alkoholików- marskość wątroby, dlaczego wśród reklam nie pojawi
się obrazek organów wewnętrznych odrośniętych w tłuszcz ?
Przecież jest to tak samo niebezpieczne dla zdrowia.
Szukam w tym komercyjnym świecie
jakiegoś okruszka logiki, odrobiny sensu.. patrzę i patrzę i
niczego takiego nie widzę. Najpierw jest reklama snickersa, a zaraz
po niej przedstawia się cudowną herbatkę z sensem, która ma nas
magicznie odchudzić.. Po co? Równie dobrze mogliby po reklamie
snickersa powiedzieć „ Zawsze możesz pobawić się w bulimiczkę
i go wyrzygać”- to tak samo 'zdrowe' podejście.
A temat promowania modelek XXXL po prostu pominę.. równie dobrze mogliby promować samobójstwa.
Dodam tylko, że nie chcę nikogo urazić. Uważam po prostu że otyłość to poważna sprawa i powinna być poważnie traktowana. Kilka lat wstecz sporo się nacierpiałam, bóle stawów, pleców, brzucha, wątroby, zadyszki, wysypki, przeziębienia i cała masa innych dolegliwości.. wszystko to spowodowane otyłością. Może gdyby taka kampania uświadamiająca została przeprowadzona w czasie, kiedy przybierałam na wadze, nigdy nie dobiłabym do 120 kg..
Nie chcę żeby ten post był czymś kontrowersyjnym, jestem po prostu ciekawa czy tylko ja odnoszę wrażenie, że problem otyłości, który dotyczy tak wielkiej grupy ludzi jest tabu.
Ostro, ale z sensem i logicznie. Zgadzam się. Ludzie ostrożnie bardzo podchodzą do tematu. Najpierw mówią Ci - "Nie no może troszkę Ci się urosło".... potem jest długo długo nic, milczenie, a na końcu "No spasłaś się jak świnia. Rusz d....". A gdzie wszystko pomiędzy? Cisza. Wstyd, głupio, strach przed szczerością? Powinniśmy się bać kłamstwa.
OdpowiedzUsuńJa często widuję spacerki rodzinne do McDonaldsa - rodziny z dziećmi, nawet 2 - 3 latkami. Przerażające!!! Sama jestem grubas,choć staram się coś zrobić. Ale jak zobaczyłam w kościele matkę z 4 letnią dziewczynką, której dupa przesłaniała ołtarz. Byłam załamana.Gryzłam się w język żeby kobiecie coś powiedzieć.Katujesz siebie? Odpuść chociaż dziecku. Mamy znajomych, którzy chwalą się że ich 3 letnia córka potrafi zjeść na śniadanie 3 kromki chleba i 5 parówek :/?O zgrozo!!!!!!!!!!!!!!!!
Znam osoby, które po przeczytaniu tego posta machnęłyby ręką mówiąc coś w stylu "na coś trzeba umrzeć". Podejrzewam więc, że kampania przeciwko otyłości wywołałaby u niektórych podobne zachowanie.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak z treścią się zgadzam. Lepiej powiedzieć komuś o czymś wcześniej, nie wychodzić od razu z "grubasami", ale kulturalnie zwrócić uwagę, przedstawić konkretne argumenty. To nie jest nic złego. Ja bym się za coś takiego nie obraziła, gdybym usłyszała na przykład: "zadbaj o siebie". To nawet budujące, że komuś na mnie zależy i martwi się o mnie. Ale nie!! Większość woli najpierw poklepywać po plecach, wmawiać, że się dobrze wygląda, a potem ni stąd ni zowąd rzucić jakimś tekstem, że człowiek się prędzej psychicznie załamie niż za siebie weźmie. Kiedyś miałam sąsiadkę, która uważała, że jej córka jest za mała i za chuda i ją pasła, a potem jej powiedziała "musisz schudnąć grubasie".
świetny blog, zachęcam do czytania mojego, dopiero zaczynam. : )
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytać Twoje ciekawe posty. Otyłość to straszna choroba i trzeba z nią walczyć.
OdpowiedzUsuńhttp://diamond-life-healthly.blogspot.com
Ech, na studiach miałam koleżankę, która cały czas chodziła i jęczała, że jest gruba. Faktycznie już wtedy miała nadwagę, a teraz to już podchodzi pod otyłość. Jednak kiedy w końcu powiedziałam jej: "Tak K., myślę, że jakbyś odrobinę schudła to byłoby to niegłupie" (czy nawet ujęłam to jeszcze delikatniej) śmiertelnie się na mnie obraziła. Wspólne propozycje chodzenia na siłownię czy na basen również zostały odrzucone ("mam za długie włosy" , "nie mam kiedy", "mam 'wstaw nazwę schorzenia' rzepki kolanowej"). Jillian Michaels nie zostanę. :P Strasznie fajny blog. :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście teraz ta sytuacja uległa poprawie - o otyłości w otwarty sposób mówi się w telewizji czy u lekarza. Mamy problem, ale przynajmniej go widzimy. A to pierwszy krok do zwalczania nadwagi.
OdpowiedzUsuń