Zacznę od tego, że mój wysłużony
orbitrek.. jest wysłużony czyt. nie działa :( Tyle lat.. i tyle
tysięcy kilometrów...a mówią, że nie warto przywiązywać się
do przedmiotów. Ciężko jednak ot tak go wyrzucić, koniec końców
w dużej mierze to on przyczynił się do mojego częściowego
sukcesu.
Uwierzcie mi próbowałam, rozkręcałam,
smarowałam WD40.. kleiłam skręcałam.. no ale lata robią swoje, a
rzeczy się psują :) Nie jestem w stanie kupić w chwili obecnej
czegoś innego.. pozostał żal i smutek.. ale upór też – całe
szczęscie :D
Ciężko powiedzieć, że wszystko
układa się po mojej myśli.. chociażby dlatego, że zostałam
zatrudniona, ale dopiero 2h po podpisaniu umowy poinformowano mnie o
tym, że oddział zostaje zamknięty w grudniu :( Szukanie następnej
pracy graniczy z cudem, bo nie mogę w godzinach pracy opuścić
swojego stanowiska, tym magicznym sposobem nie jestem też w stanie
wyjść na rozmowę kwalifikacyjną... TADAM! :/
Kolejny rok dobiega końca pod hasłem..
„Boże! Żeby następny był lepszy”.. marne nadzieje albo
nieustająca chęć poprawiania jakości swojego życia budzą we
mnie mieszane uczucia.. z jednej strony naprawdę chciałabym aby
2014 był lepszy, z drugiej im jestem starsza tym bardziej ciężko
mi w to uwierzyć.
Gdybym miała podsumować 2013...
wyszedłby niezły bigos, zdecydowanie na plusie będzie : stracone 5
kg.. ( obecnie nie wiem dokładnie ile, nie mam wagi), coraz bardziej
skuteczna terapia czosnkiem (wprawdzie spożywam go już o wiele
mniej, ale efekty i tak są zaskakujące), mój blog (zdecydowanie
pomaga mi w utrzymaniu motywacji, a czasami pozwala się nawet
wyżalić – chociażby dzisiaj :) , w zasadzie to będzie na tyle
plusów.. minusy? Oczywiście są.. nieudane nadzieje związane z
nową pracą ( jak pisałam wcześniej umowa wygasa z dniem
zakończenia działalności firmy tj. 20.12.2013), choroba mojego
psiaka ( przez niewiedzę weterynarza cierpi teraz najprawdopodobniej
na marskość wątroby, co wiąże się z ciągłym podawaniem leków,
karm za 300 zł i wizytami u weterynarza- oczywiście innego), kryzys
finansowy ( trwający 3 miesiące ciągły brak pieniędzy, na
wszystko.. zresztą wystarczy chyba jak powiem, że do dzisiaj śmigam
w adidaskach i stópkach.. moje kostki bardzo boleśnie to
odczuwają).
W zasadzie bilans wychodzi 3 na 3..
można powiedzieć, że wynik całkiem przyzwoity – chociaż bez
zastanowienia przyjęłabym z powrotem swoje 5 kg w zamian za zdrowie
pieska :D Jakiś cel na grudzień? Zrobić wszystko, aby w 2014
osiągnąć chociaż 3 na 4 :)
Grudzień przebiega pod hasłem :
Znajdź zajęcie, które chociaż na chwilę zajmie Twoje myśli! Bo
niestety ostatnio nie mogę się nawet skupić na czytanej książce,
łapię się na tym że przerobiłam 20 stron a nic z nich nie
pamiętam :P
Jakieś cele? Oczywiście :)
- koniecznie zmienić mieszkanie ( nasze obecne jest ruinką i mimo że są w nim pełnowymiarowe okna, jego położenie nie pozwala promykom słoneczka dotrzeć do środka)
- znaleźć pracę ( i chyba nie ma w tym nic dziwnego :)
- stracić kolejne 5 kg ( niech to będzie moje minimum – może do trzydziestki będę jako tako wyglądała)
- skupić swoją uwagę na leczeniu psiaka i dbać o to aby nigdy nie zabrakło mu leków i karmy (w zasadzie można to podciągnąć pod – znaleźć pracę)
- wybrać się do okulisty i sprawić sobie okulary ( wprawdzie wadę mam malutką, ale moje oczy wariują od światła, wiatru, mrozu, monitora... ciągle chodzę zapłakana, ludzie których mijam na ulicy dziwnie na mnie patrzą i wcale im się nie dziwię :D)
- i inne – czyli te pojawiające się po drodze :D Przecież nie jestem w stanie przewidzieć przyszłości...
Podsumowując... rok 2013 był średni,
a jego końcówka męcząca. Nastawienie pozytywne oczywiści jest,
cele postawione przed nosem więc nie widzę przeszkód aby starać
się je zrealizować. Trzeba się tylko zebrać w sobie, znaleźć
sposób na opuszczenie stanowiska pracy, tak aby za długo nie
siedzieć na bezrobotnym, schudnąć oczywiście, zadbać o psiaka,
znaleźć mieszkanie i wyjść z finansowego dołka :) Wszystko to
jest osiągalne, więc nie ma co rozpaczać nad rozlanym mlekiem,
trzeba iść dalej.. Ciężko mi tylko tę plamę wytrzeć :)
Oj kochana, życzę Ci znalezienia dobrej pracy i żeby piesek wyzdrowiał :( Co do orbitreka to współczuję, ale teraz jeżeli tyle schudłaś może zacznij ćwiczyć treningi siłowe albo gotowe programy na You Tube? Polecam Ci Mel B, fitappy albo Chodakowską :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu swoim i pieska :) Zbieram się właśnie w sobie.. chciałabym znaleźć ćwiczenie/sport które będą sprawiały mi przyjemność.. niestety skakanie przed TV albo monitorem jest dla mnie bardziej udręką niż przyjemnością.. a ja lubię łączyć przyjemne z pożytecznym :) Pojeździłabym na rolkach ( chodzą za mną od 2 lat) ale nie mam z kim, a ja zwierzak stadny jestem i samej jakoś mi smutno :)
UsuńHm, to może zumba?
Usuńoj niesłoneczne mieszkanie... wiem coś o tym! koszmar.
OdpowiedzUsuńhttp://jawampokaze95.blog.pl/ rozpoczynam diete oraz zmiane życia , masz ochote dołączyć ?
OdpowiedzUsuńjawampokaze95.blog.pl ozpoczynam diete oraz zmiane życia , masz ochote dołączyć ?
OdpowiedzUsuńpolecam zajrzeć na moją stronę gdzie znajdzies Ćwiczenia na płaski brzuch
OdpowiedzUsuń