…. wspomnienia ze szkoły....
Z niewiadomych przyczyn, doskonale
zapamiętałam pewną sytuację, która miała miejsce dawno temu za
górami, za lasami.. w szkole.
Koleżanka kupiła chrupki na jakże
wyczekiwanej długiej przerwie, jako że zawsze była niezwykle miła
postanowiła poczęstować wszystkich nas, czyli uczniów czekających
pod klasą na lekcje. Kiedy nadeszła moja kolej, bez zastanowienia
sięgnęłam po orzechowego Bingo – do dzisiaj je uwielbiam :)...
usłyszałam wtedy – Ida, no przestań, trzeba dbać o linię! ..
hmmm bardzo miłe! Wszyscy doskonale wiedzieli, że jestem chora i na
sterydach, nie bez przyczyny miałam wiecznie zabandażowane dłonie.
W zasadzie nie byłoby w tym nic zastanawiającego, gdyby nie fakt że
koleżanka racząca mnie tą uwagą była ode mnie zaledwie o pół
rozmiaru mniejsza.. czyt. też była duża.
Doskonale pamiętam, jak patrzyła na
mnie z politowaniem za każdym razem kiedy jadłam drugie śniadanie..
ogólnie traktowała mnie jak ofiarę losu.
Kiedy już zaczęłam tracić na wadze,
zupełnie o tym zapomniałam.. nie zwracałam na nią uwagi, a
docinki oczywiście się skończyły. Minęło lat … nie pamiętam
:P 5...6...7..?
Kilka dni temu, maszerując rano na
szkolenie, mijałam ją na przejściu dla pieszych.. dokładnie taka
sama osoba, jaką pamiętam ze szkoły. Na kulturalne 'Witam!'
odpowiedziała mi wrednym spojrzeniem.. zaczynając od włosów
kończąc na kozakach przyglądała mi się dokładnie.. i milcząc
poszła dalej ..
Szkoła to niezwykle ZŁE miejsce, w którym młodzież przechodząca burzę hormonów i mająca problem ze zrozumieniem konsekwencji swoich zachowań jest zamykana na kilka godzin dziennie pod opieką ' pedagogów' którzy przespali swoje studia i podejrzewam, że praktyki też. To miejsce, w którym nikt nie reaguję na krzywdę innych, a uczniowie dzielą się na grupy.. wyznawców przewodniczącej szkoły, sportowców, kujonów, dupowłazów i.. nieudaczników.. Jeżeli nie jesteś 'oficjalnie' członkiem żadnej z tych grup.. jesteś maltretowanym wyrzutkiem, a to niemiłe położenie zwłaszcza dla osoby otyłej.
Dlaczego tak zapamiętałam szkołę?
Bo do takiej niestety chodziłam.
Dzisiaj często spotykam koleżanki z
klasy i szkoły, wszystkie się zmieniłyśmy.. i dla mnie nie ma w
tym nic nadzwyczajnego, życie potoczyło się inaczej niż
planowałyśmy, ale każda musi sobie z tym poradzić. Jedna ma dom i
dzieci, inna karierę, niektóre schudły a inne przytyły. ŻYCIE!
Zastanawia mnie tylko, dlaczego spora
część ludzi z którymi.. chcąc nie chcąc widziałam się
codziennie, rozmawiałam, śmiałam się i od których spisywałam
zadania domowe.. reaguje na mój widok w bardzo niemiły sposób..
tzw. mierzeniem, dziwnym uśmiechem, czy brakiem odpowiedzi na głupie
'Witam!'.. Bez względu na to jak bardzo docinały mi dawno temu..
już o tym nie pamiętam, minęło tyle lat i tyle się wydarzyło,
że głupie ' Boczek, grubas..itd' nie robią na mnie żadnego
wrażenia.. Wprawdzie byłam wyrzutkiem w szkole, bo nie spotykałam
się po lekcjach z dziewczynami z klasy, wcześniej już wspominałam
że bardziej odpowiadało mi towarzystwo kolegów z podwórka, ale
nie byłam też konfliktowa i wydaje mi się że nie tutaj należy
doszukiwać się przyczyny takich zachowań.
Co zatem pozostaje? Kwestia wagi... Z
jednej strony ciężko mi w to uwierzyć, z drugiej jest to jedyna
przyczyna która przychodzi mi do głowy. Czy rzeczywiście można
kogoś nie lubić za to, że schudł? Ale czego tutaj zazdrościć?
Przecież do modelki brakuje mi 20 kg! Nie jestem kobietą idealną,
nie mam dzieci, nie mam mieszkania, nie mam samochodu.. i mam umowę
na okres próbny! ... jest się czym pochwalić :D
Ta sytuacja, opisana na początku, dała
mi wiele do myślenia i chociaż była jedną z wielu, skłoniła
mnie do przemyślenia tych dziwacznych zachowań.. dziwacznych bo
wątpię, żeby ktoś chował w sobie urazę ze szkoły.. przez tyle
lat.
Pominę fakt, że takie 'spotkania'
utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie warto było marnować
swojego czasu na bliższe znajomość z koleżankami z klasy. Bo nie
przepadam za zazdrością, nienawiścią, chamstwem i długotrwałym
chowaniem urazy...
Albo część z nas po prostu nie
dorasta, albo jesteśmy bardziej zazdrośni niż nam się wydaje. Bo
nieprawdopodobnym jest fakt, że coś tak mało znaczącego jak
waga.. może tak negatywnie wpływać na relacje międzyludzkie...
Dlatego w tytule napisałam ' PSYCHOZA WAGI'.. bo wg mnie to istne
szaleństwo! Przyłapałam samą siebie, na zastanawianiu się.. dlaczego te zachowania są tak nieprzyjemne?... może one myślą, że miałam odsysanie tłuszczu.. na pewno są przekonane że zaszyli mi żołądek, a może wydaje im się że pieniądze rosną u mnie w doniczkach i chodzę codziennie do dietetyka?.. Po długich godzinach podobnych przemyśleń.. uświadomiłam sobie, że staram się usprawiedliwiać takie zachowania, a to przecież bez sensu.
Jedyny wniosek jest taki, że NIE ROZUMIE :) Dla mnie, zawsze osoby tracące na wadze były, są i będą motywacją, światełkiem w tunelu i znakiem z nieba mówiącym.. że MOŻNA.
Ludzie to naprawdę ciekawe stworzenia.. nigdy ich nie zrozumie, ale nie przestanę próbować :)
jak dla mnie to kwestia kompleksów - ludzie nie chcą widzieć, że ktoś osiągnął cokolwiek :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
UsuńHmmm.. czyli jednak zazdrość? .. Ja np jestem niezwykle zakompleksiona, ale zawsze cieszę się z sukcesów innych.. Boże do czego ten świat zmierza :/ Któregoś dnia po prostu pozabijamy się na ulicach .. z zazdrości :(
UsuńWitam serdecznie,
OdpowiedzUsuńOdwiedzilam Pani bloga dzisiaj i po pierwsze szczere slowa uznania za pokonanie nadwagi i przetrwanie tego nielatwego procesu gubienia zbednych kilogramow;)
Po drugie komentujac ten wpis nasuwaja mi sie 2 mysli
Kiedys uslyszalam ze kobieta ktora umie powiedziec innej kobiecie znanej badz nie komplement jest istnym skarbem bo kobiety sa tak skonstruowane ze moga sobie zazdroscic niemal wszystkiego.
Co do sytuacji z Pani szkoly,w prawdzie ze mnie sie raczej wszyscy nasmiewali ze kuleje i nie bylo to mile-poprawilo sie na studiach gdzie nikt mi tego nidy nie wytknal ale niemile rozczarowanie spotkalo mnie na studiach mgr ktore robie za granica-tutaj temat niepelnosprawnosci jest zamkniety nikt nigdy mi tego nie wytknal ale za to mily kolega z roku skomntowal ze moje zerowe sukcesy w poszukiwaniu pracy w finansach sa dlatego zerowe ze mam gruby brzuch! podejrzewam ze oporcz przytyku bylo tam zakamuflowane ze mi cos lepiej wychodzi niz jemu...takze tak to juz jest z ludzmi nigdy nie wiadomo kto i czego bedzie zazdroscil!
Wpisalam adres swojego bloga,poniewaz w 2014 roku chce sie zdrowo pozby 25 kg i zjechac z 80 do 55kg aczkoiek kazdy spadek wagi mnie ucieszy.
Pozdrawiam serdecznie
25kgmniej