Ludzie! Bądźmy ludźmi!
Kilka dni temu, idąc na zakupy
zauważyłam mężczyznę w roboczym ubraniu, który zaczepiał ludzi
wchodzących do sklepu, wszyscy odpowiadali mu „Nie. Nie stać
mnie. Ja tylko po masło”. Kiedy doszłam do drzwi, mężczyzna ten
zapytał mnie czy mogłabym kupić coś dla jego dzieci, cokolwiek
nawet zupkę chińską. Zapytałam ile dzieci mają lat, w odpowiedzi
pokazał mi zdjęcie które nosił w portfelu. Poprosiłam aby
poczekał i wychodząc ze sklepu przyniosłam chleb, makaron jakiś
sos i kilka wafelków. Kiedy zaczął mi dziękować ze łzami w
oczach, wszyscy wchodzący do sklepu ustawili się w kolejce, aby
zapytać co jeszcze można mu kupić.
Mówią, że jeśli chcesz zmienić
świat, zacznij od siebie. Staram się tak robić, ale czasami
zastanawiam się, dlaczego w takich sytuacjach jak ta opisana wyżej,
prawie nikt nie reaguje.
Czasami czuję się jak jakiś
kosmita, bo kiedy widzę człowieka leżącego na chodniku, nie
twierdzę od razu, że to menel. Kiedy widzę małego Rumunka na
rynku, nie mówię od razu, że to bezczelny cygan. Kiedy ktoś puka
do moich drzwi, nie otwieram ich tylko po to żeby nimi trzasnąć. A
kiedy widzę ranne zwierzątko, od razu wzywam pomoc... Kiedyś nawet
zaniosłam znalezioną w parku sowę do weterynarza :) Wtedy właśnie
zauważyłam, że ludzie dziwnie na mnie patrzyli. Wiem, że widok
12-latki z sową na zakrwawionej ręce – po prostu mocno wbiła się
szponami – może być dziwny, ale nie były to spojrzenia miłe..
patrzyli tak jakby chcieli powiedzieć ' Wariatka '.
I tak jest do dzisiaj, wrzucam starszej
kobiecie do kubeczka 2 zł i zaraz mają mnie za jakiegoś frajera.
Przecież ja i tak wydam te 2 zł na coś zupełnie bezużytecznego,
a może faktycznie tej kobiecinie przydadzą się bardziej?
Pamiętam też sytuację z dzieciństwa,
kiedy po klatce schodowej chodziła niewiele wówczas starsza ode
mnie dziewczynka, pytając o coś do jedzenia. Chociaż byłyśmy z
siostrą – starszą oczywiście – same w domu, jedynie z zupą
pomidorową na obiad :) Zaprosiłyśmy ją do środka, nigdy nie
zapomnę jak pałaszowała tę zupę i jaka była wdzięczna, za ten
odgrzewany posiłek. Mieszkałyśmy wtedy na trzecim pietrze i mimo
że pod nami mieszkali sami dorośli ludzie, nikt nie dał jej
niczego do przekąszenia, nawet bułki...
To takie smutne, jak zatracamy nasze
człowieczeństwo w tej bezlitośnie pędzącej przed siebie
cywilizacji.. :(
I chociaż nie jestem osobą wielce
wierzącą, a w kościele widzieli mnie trzy lata temu.. to mam
serce, którym chętnie się dzielę..
Wszyscy mieliby co jeść, gdyby ludzie nie marnowali jedzenia (i to nie tylko szaraczki, ale sklepy, koncerny - przede wszystkim). Obojętność ludzi zawsze mnie przerażała, teraz mieszkam w Niemczech i jest jeszcze gorzej, w Polsce to jeszcze jakoś można zrozumieć bo jestem skłonna uwierzyć że dużej ilości rodzin również się nie powodzi i faktycznie nie mają się czym dzielić...Ale tutaj..."nie dam mu, bo mnie nie stać, ale codziennie zjadam obiad w restauracji." Jestem bezrobotną matką wychowującą dziecko, mój mąż nie zarabia wiele, ale mimo to wpłacam pieniądze na dzieci w Afryce i na specjalne karetki dla dzieci. A wiem że dużo zamożnych ma to po prostu gdzieś i wolą wydawać na samego siebie
OdpowiedzUsuńTo prawda, marnowanie jedzenia to największe nieporozumienie naszych czasów. Wiem, że nie każdego stać na pomoc innym, ale nie jestem też w stanie uwierzyć, że mężczyzna który wysiadł z samochodu za 80 czy 100 tysięcy, nie ma 2 zł żeby poratować biednego. Zauważyłam jednak, że większe serce mają ci, którzy sami mają niewiele :)
UsuńWiesz, ale są ludzie naprawdę potrzebujący pomocy i naciągacze. Kilka lat temu do moich drzwi zapukał starszy pan prosząc o jedzenie. Moja mama dała mu bochenek chleba, kilka plasterków wędliny, chociaż sama wtedy nie pracowała i ledwo wiązała koniec z końcem, bo mieszkałyśmy same. Wręczając temu panu jedzenie, on ją po prostu wyśmiał. Powiedział, że takie coś to mogą mu na stacji podać, ale wziął.
OdpowiedzUsuńStaram się pomagać innym jak tyko mogę, rok temu na mieście widziałam mężczyznę proszącego o pieniądze, wśród tylu ludzi przechodzących koło niego, tylko ja i taka starsza pani dałyśmy mu pieniądze.
Ale fakt faktem, coraz więcej ludzi staje się mniej wrażliwymi na krzywdę drugiego człowieka
Przykre, sama kiedyś chciałam dać pewnemu Panu 2 bułki i serek topiony.. okazało się, że liczył oczywiście na pieniądze. Niestety naciągaczy jest równie dużo co tych potrzebujących, ale wychodzę z założenia, że lepiej próbować pomóc niż być zupełnie obojętnym.
Usuń