środa, 18 września 2013

Dzień w kórym pęka niebo - PMS i zaburzenia odżywiania

 PMS i napady głodu przed miesiączką, jak sobie z nimi radzić?


Przed nami kolejny piękny, jesienny dzień. Nareszcie przestało padać :) Aura sprzyja odchudzaniu, a nastawienie? Jak najbardziej pozytywne.
Po przebudzeniu oczywiście szklanka wody z cytryna, zamiast kawy ziołowa herbatka. Pierwszy posiłek, jogurcik z płatkami, a w torebce gotowe drugie śniadanie – pyszna sałateczka.



Dzień jak co dzień, kamień milowy w skali tygodnia.. bo przecież już środa :)
Mija 12 – czas na przerwę w pracy. Pora zjeść 2 śniadanie.. schodzimy ze swojego stanowiska. Po drodze atakują nas automaty z batonikami, przez szybę w biurze widzimy cukiernię, a koleżanka jak na złość wciąga wielkiego, oblepionego lukrem pączka..! Wszystko przeciwko nam!




Na co dzień taka sytuacja to nic nowego, ale dzisiaj.. jakoś ciężko się opanować. Oczywiście, jakby tego było mało, pojawia się ogromny żal do świata! „Boże oni wszyscy jedzą takie pyszności, są tacy szczupli, rzygać mi się chce tymi sałatkami, zjadłabym kawałek czekoladowego tortu, no ewentualnie trzy kawałki”.... itd. itd. itd. Przecież nie będę wychodziła teraz do sklepu, Boże jestem taka gruba i pryszczata jak nastolatka. Spuchłam jak balon, spodnie wżynają mi się w boczki.. BOŻE JESTEM TAKA BRZYDKA!


Przez pół dnia walczymy same ze sobą, o każdą kalorię. Przychodzi czas opuścić stanowisko pracy i wybrać się do domu.. a po drodze tyle dobroci! Czekoladki, ciasteczka, lody, cukierki i bułki słodkie.. Co najśmieszniejsze, zamiast wejść do jednego ze sklepów i po prostu coś kupić, przecież każdemu należy się nagroda! Jeżeli dwa dni w miesiącu pojemy trochę słodkiego świat się nie zwali. My nie chcemy! Nie dzisiaj.. bo przecież będziemy takie grube i takie brzydkie i w ogóle nikt nas nie rozumie, nie lubi, nie przytuli bla bla bla.. tak bez końca :) Za to wieczorem, przy okazji wyjścia po mleko do kawy, czy spaceru z psem.. ojj wieczorem się dzieje, wbiegamy do najbliższego sklepu i kupujemy wszystko co zwiera niedozwolone na diecie ilości cukru..

A jak ja sobie z tym radzę? Ano nie radzę sobie wcale :) Ta siła wyższa jest ponad moje możliwości. Próbowałam już wszystkiego, dżemów, dżemików, kisieli, budyniów, naleśników.. ogólnie, wszystkiego co słodkie ale nie tuczy aż tak jak czekolada... Z mizernym skutkiem :)
Po co mówić sobie, że „zjem budyń to nie ruszę czekolady”? Ja i tak ją zjem. Musiałam się z tym pogodzić, po co oszukiwać się przekąskami po 200 – 300 kalorii, skoro one i tak nie będą nigdy czekoladą, a efektem takich działań będzie , zamiast 500 kalorii w słodyczach to 800...

Wiem, że nie wszystkie kobiety cierpią na takie czekoladowe ataki, ale ja jestem ich podręcznikowym przykładem :) Po prostu muszę, bo się zapłaczę! A żeby było śmiesznie, wiem że taki dzień nadchodzi bo moja blizna na czole puchnie :) Tak, jestem jak Harry Potter :P A PMS taki mój Voldemort..czy jak on się tam nazywał. W każdym razie, kiedy jest blisko, bardzo wyraźnie widzę to na swoim czole.

Tak więc drogie Panie! Jeżeli jesteście wobec siebie fair, przez cały miesiąc stosujecie się do założeń swoich diet. Nie odmawiajcie sobie czekolady, gyrosu, frytek... czegokolwiek. PMS to siła wyższa, całe szczęście tylko raz w miesiącu. Zamiast dołować się wtedy jeszcze bardziej, może warto taki dzień lub dwa, potraktować jako nagrodę? - Wytrwałam 27-29 dni w diecie, dzisiaj będę jadła z myślą o swoim samopoczuciu, a nie figurze.

Ja tak robię, wiem że nie chudnę w maksymalnym tempie. Ale 5 kg zeszło, a dni z czekoladą miewam regularnie :)

PMS i napaday głodu

PMS i zaburzenia odżywiania

Jak radzić sobie z napadami głodu przed miesiączką



7 komentarzy:

  1. Żebyś widziała moje rozterki w tym miesiącu podczas tych dni:D Położyłam się pod ciepłą kołdrą, najadłam słodkości, a potem przez trzy dni próbowałam się zmotywować,żeby zacząć ćwiczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo tak tak! Zapomniałam, że 1-2 dni jedzenia czekolady zawsze łączą się z 3-4 dniami lenistwa :D

      Usuń
  2. podziwiam determinacje :D ja przewaznie rezygnuje po tygodniu :D
    obserwuje i zapraszam do siebie :) http://grumblezone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem chyba jakaś inna, bo nie mam napadu głodu przed miesiączku tak samo w jej trakcie :) trochę boli, trochę mam huśtawkę nastrojów i podziwiam mojego faceta, że jest tak bardzo cierpliwy w tym okresie. i właśnie najbardziej mam problem z opanowaniem swojej wybuchowości, niż jedzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No wypisz wymaluj ja w czasie PMS :) Wiecznie głodna i wściekła na cały świat, że oni mogą jeść tego batona, a ja jak głupia na tej sałacie. W tym miesiącu zapychałam się marchewką, a i tak zjadłam kawałek czekolady, dobrze że tylko kawałek. Jakie potem wyrzuty sumienia miałam to szok. Jak będzie w następnym miesiącu nie wiem i ciągle szukam jakiegoś idealnego środka na te dni.
    A może Twoje podejście jest właśnie tym idealnym środkiem, bo skoro wytrzymałam 27 dni w diecie to te 2 dni kiedy zjem coś słodkiego świat się nie zawali ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie źle, całkiem aktualnie :) Ale mnie to zawsze ciągnie nie na czekoladę, a na fast food właśnie, albo jakaś kanapka typu sandwich z duuuuużą ilością niedobrzastych sosów, ketchup, majonez, musztarda, ogórek konserwowy, papryka, pomidor i dużo sera żółtego najlepiej rozpływającego się w kanapce i jak już się wszystko z tej kanapki wylewa, że aż cieknie po brodzie i między palcami... to jest radość... :D

    OdpowiedzUsuń
  6. też mam takie dni, pozostałość po jedzeniu kompulsywnym... jednak na nic sobie nie pozwalam, oprócz bananów z karobem, czy wiórkami kokosowymi z karobem i masłem lub robię sobie domową czekoladę -można robić sobie zdrowe słodycze i na pewno mniej kalorycne : ) albo zrobić sobie masło orzechowe : )

    OdpowiedzUsuń

Nie linkuj proszę do swojego bloga :) Każdy zainteresowany i tak go znajdzie :)