Nocne napady głodu, moje mniej i bardziej skuteczne sposoby, które staram się wdrażać do dzisiaj :) Przepis na placek otrębowy.
Odchudzamy się i odchudzamy, nie jemy
całe dnie, bo przecież nie jesteśmy głodne. Po co wciskać w
siebie dodatkowe kalorie, skoro nie mamy zupełnie ochoty na posiłek?
Często piszę o tym czego potrzebują
nasze organizmy, więc dzisiaj przedstawię sprawę troszeczkę
inaczej.
Wyobraźmy sobie, że mamy naprawdę
fajny samochód. Ba, fajny to małe słowo, niech będzie to np.
Aston Martin DBS Volante … o taki :)
Wychodzisz rano z domu, otwierasz garaż
i jedziesz do pracy, później odbierasz dzieci ze szkoły albo
przedszkola. Dodajmy do tego popołudniową rodzinna przejażdżkę i
zakupy. Wieczorkiem odstawiasz swojego Astona do garażu.
Następnego dnia sytuacja się
powtarza, ale w pewnym momencie pojawia się problem.. coś furczy i
burczy i rzęzi! Niedobrze! Zatrzymujesz autko np. pod szkołą,
dzieci dumnie do niego wskakują, ale tym razem nie chce odpalić..
ale wstyd! Zepsułaś taki samochód! Dzwonisz do męża, a on
zadaje Ci proste pytanie: A zalałaś go?
Teraz załóżmy, że ten wspaniały
pojazd jest naszym ciałem, garaż jest naszym łóżkiem, a paliwo..
no właśnie! Paliwo jest naszym jedzeniem..
Zasadnicza różnica między nami, a
samochodem jest taka, że.. kiedy kończy się nam paliwo, mamy
niepohamowaną potrzebę „zalania baku” do pełna, bo jesteśmy
słabe i nieprawdopodobnie głodne.
Taka sytuacja nie będzie miała
miejsca, jeżeli dostarczymy organizmowi odpowiedniej ilość pokarmu
o odpowiednich porach. Oczywiście pokarmu wartościowego, który
będzie uzupełniał braki witamin, minerałów, enzymów itd.
niezbędnych organizmowi do przeprowadzenia tysięcy reakcji
chemicznych dzięki którym w ogóle żyjemy.
Sama popełniałam takie błędy, nie
jadłam cały dzień, a wieczorami dumnie liczyłam zaoszczędzone
kalorie. Natomiast w nocy.. no właśnie w nocy.. atakowałam lodówkę
jak zombie! Nawet nie byłam świadoma tego co jadłam, po prostu
brałam łyżkę albo widelec i pakowałam do buzi wszystko co w niej
znalazłam.
Często rano byłam nieźle zaskoczona,
że np. odbija mi się kiełbasą albo makrelą...no bo, przecież
niczego nie jadłam.
Dopiero później dowiedziałam się,
że niejedzenie nie jest sposobem. Organizm, który jest niedożywiony
wcale nie spala tłuszczu, magazynuje go bo boi się, że jutro,
pojutrze czy za tydzień znów nie dostanie jeść. Tak, BOI SIĘ...
nasze organizmy to bardzo mądre systemy, które często myślą bez
naszej wiedzy.
Obsesja odchudzania, bo właśnie to
mną kierowało, nie pozwalała mi jeść. Wiedziałam, że muszę,
ale nie robiłam tego.. BO KALORIE ! - głupek :)
Kiedy pojawiały się napady głodu,
próbowałam wszystkiego – jogurtów, marchewek, pomidorów,
owoców, słoneczników i orzechów. Ale nie trwało to długo, po
prostu nie mogłam się najeść. Nie ważne ile bym w siebie wcisnęła
jedzenia, nawet kiedy z przeżarcia chciało mi się rzygać .. dalej
byłam głodna.
Naprawdę dużo czasu minęło, zanim
dotarło do mnie, że ' w taki sposób' nie schudnę.
Dzisiaj staram się mieć zawsze w
lodówce coś, co mogę zjeść na śniadanie i kolację, bo obiadki
jem regularnie :) Ostatnio moim ulubieńcem jest placek otrębowy
a'la pizza, piekę go sobie kiedy mam ochotę i trzymam w lodówce,
zjadam po kawałku na śniadanie, na przekąskę czy na kolację.
Podzielę się przepisem, który
znalazłam na youtubie.
Placek otrębowy al'a pizza.
- 12 łyżek otrąb
- 1 jajko
- jogurt naturalny
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- serek wiejski
- pomidor
- przyprawy
- sos pomidorowy (może być zwykły keczup albo koncentrat)
- blaszka do pizzy, ale może być też zwyczajna do ciasta
Otręby mieszam z proszkiem do
pieczenia i całym jajkiem. Do tak przygotowanej mikstury dodaję po
łyżce jogurtu, aż otręby ładnie się posklejają ( nie może być
za mokre, ale musi to być jednolita masa ). Przyprawiam pieprzem,
solą, bazylią... na co mam ochotę:) Wykładam na blaszkę –
cienką warstwę, jak ciasto pizzowe. Smaruję wierzch sosem
pomidorowym, a na górę wykładam odsączony serek wiejski, jego też
przyprawiam i kładę na niego kilka grubych plastrów pomidora.
Całość wrzucam do piekarnika na 20
min (ok 200stopni) – po wyjęciu, wyciągam placek. Jak dla mnie
musi odparować, bo mokry jakoś mi nie smakuje :)
Wiem, że nie wygląda świeżo :) Jest wczorajszy i 'nadgryziony' :D Ale smakuje rewelacyjnie!
Smacznego!